
Nauka jazdy na rowerku biegowym
Wiedziałem, że to będzie tylko kwestią czasu kiedy przyjedzie do mnie córka i powie „tato ja też chce mieć rower. Też chcę jeździć na nim do pracy, tak jak ty.” Patrząc na to jak wiele spraw w naszym domu kręci się wokół roweru nie mogłem odmówić. Majka kiedy zaczęła upominać się o rower miała niecałe 2,5 roku, więc był to odpowiedni czas na pierwsze rowerowe kroki. Dla nas wybór był oczywisty - postawiliśmy na rower biegowy.Wiązało się to z wytłumaczeniem dziecku dlaczego jego rowerek nie ma pedałów. Ale czasem jest to łatwiejsze niż przekonanie innych rodziców o wyższości biegówek nad rowerami z bocznymi kółkami.
Zalety biegówek:
- uczą równowagi
- bazują na naturalnym odruchu chodzenia
- są lekkie i mają małe gabaryty
- łatwo je przetransportować
- później dzieci szybciej uczą się jazdy na klasycznym rowerze bez bocznych kółek
Jak dobrać odpowiedni rozmiar
Najważniejsze przy doborze rozmiaru jest zmierzenie długości nóżki dziecka. Aby dobrze wykonać pomiar należy postawić malucha w butach przy ścianie, włożyć książkę między nogi i podsunąć ją maksymalnie do góry. Drugi grzbiet powinien na całej powierzchni powinien przylegać do ściany. Następnie mierzymy odległość od ziemi do górnej krawędzi książki. Dziecko powinno chodzić na rowerze z lekki ugiętymi nogami by czuło się swobodnie, więc od zmierzonej długości nogi powinniśmy odjąć ok. 2 cm. Następnie patrzymy czy uzyskany wymiar mieści się w zakresie regulacji siodła. Jeśli jest to pierwszy rowerek to należy wybierać takie modele, w których zmierzony przekrok mieści się w dolnym zakresie regulacji wysokości siodła. Należy jednak zostawić jeszcze ok 1 – 2 cm zapasu gdyby dziecku było niewygodnie i trzeba było jeszcze obniżyć siodło. Przy doborze rozmiaru nie należy się kierować wiekiem czy wzrostem malucha ponieważ są spore różnice w proporcji w najmłodszych latach.
Pierwsze kroki
Majka pierwsze kroki stawiała na rowerku Puky LR M. Ten model ma sporo zalet. Po pierwsze jest bardzo lekki, dzięki temu Maja mogła sama go przenosić przez przeszkody i zanieść w miejsce gdzie chce jeździć. Mimo plastikowych kół i piankowych opon rowerek jest wytrzymały i ma mocną konstrukcję, przez co nie jest łatwo go uszkodzić. Potwierdza to pięcioletnia gwarancja producenta na ramę, kierownicę i widelec. To było dla nas ważne ponieważ Majka ma młodszego brata, który z pewnością odziedziczy po niej rowerek. Braliśmy pod uwagę bezpieczeństwo dziecka, w końcu nie raz się wywróci. Więc istotne jest dla nas wyposażenie takie jak osłona na kierownicę czy gumowe gripy z dużymi miękkimi końcówkami, które zniwelują bolesne uderzenie o metalową rurkę. Pierwsze kroki jakie Majka stawiała nie wzbudziły w niej fascynacji. Moja córka jest bardzo ostrożna, więc na początku bardzo wolno chodziła, co nie wywoływało większych emocji, tym bardziej że obszar wokół domu, gdzie najczęściej się poruszała, jest pofałdowany i trudny do nauki. Nie pomagaliśmy jej w ćwiczeniach ponieważ widzieliśmy, że płynna jazda jest tylko kwestą czasu. Ale i tak dla bezpieczeństwa zawsze zakładaliśmy jej kask. Najlepiej na początek zabrać dziecko na płaski teren, może to być plac zabaw, gdyż często wyłożony jest miękkim tartanem, więc w razie upadku nic się dziecku nie stanie. Równy trawnik też jest dobrym rozwiązaniem tym bardziej, że nawet jak nasze dziecko poniesie fantazja to uzyskane prędkości nie będą duże. Asfalt jest ostatnim etapem dla dobrze śmigających dzieciaków.
Dla Majki przełomem w nauce był start w zawodach podczas jednego z maratonów. Przyczepienie numeru startowego takiego jak ma tata, stanie razem z innymi zawodnikami (tak samo jak tata) przed startem oraz otrzymanie dyplomu i medalu spowodowało narodzenie miłości do dwóch kółek. Nagle podczas wyścigu moja córka zaczęła odrywać dwie nogi od ziemi a uzyskiwane prędkości znacznie się zwiększyły. Wynik na mecie był nieważny, bo puki co nie ma żyłki rywalizacji, ale ważne jest to, że ktoś ją docenił i zmotywował. Maja tylko pytała „czy będą mi bić brawo i dostane medal?” Teraz już nie trzeba jaj namawiać do jazdy zwłaszcza, że na stałe ma przypięty numer startowy.
Rowerek na którym jeździ Maja nawiązuje do limitowanej wersji Puky. Rodzice zfiksowani na punkcie rowerów, mogą zafundować swoim dzieciom podróż w czasie i przestrzeni. Nie byle jaką! Cofamy się o równe 200 lat, do XIX-wiecznych Niemiec, gdzie Karl Drais wynalazł drezynę – drewniany prototyp roweru, napędzany siłą nóg odpychanych od podłoża. Ta wyjątkowa konstrukcja zachowała się do naszych czasów jedynie w dziecięcych rowerkach biegowych. W dwusetną rocznicę wynalezienia drezyny firma Puky z pełną świadomością nawiązuje do tej historii, tworząc rowerek o nazwie Karl Drais. Koła tej maszyny, stylem wywodzące się z początków XX wieku w motoryzacji, zostały wyprodukowane w ilości 200 numerowanych egzemplarzy (my w naszej redakcji mięliśmy 186 egzemplarz). Historycznego sznytu dopełniają brązowe rączki i siodełko, a także eleganckie malowanie z laserunkiem. To nie lada gratka dla wszystkich miłośników rowerowych dziejów.
Reklama