
Pokonywanie garbów: Nowa szkoła 6
Najważniejsze podczas wyścigu (poza dobrym sprintem z bramek startowych) jest utrzymanie dużej prędkości i wykorzystywanie przeszkód do jej powiększania. Najwięcej można zyskać na prawidłowym pokonywaniu zakrętów.
Oczywiście w ferworze walki, gdy jadą koło nas inni zawodnicy nie zawsze mamy możliwość wyboru najlepszej drogi przejazdu. Jednak gdy stawka jest rozciągnięta możemy sporo podgonić. Kolejnym typem przeszkody jaki możemy spotkać na torach są serie garbów (ang. „bumps”). Najważniejsze jest tu uniknięcie tępych uderzeń o czoło garbu. Możemy więc (w zależności od prędkości) albo przeskoczyć całą serię na raz lub dwa, albo spróbować pokonać ją „z manuala”.
Lepsi zawodnicy pokonują całą serię garbów bez dotykania przednim kołem ziemi cały czas robiąc manuala. Pozwala to na skrócenie toru jazdy (jaki pokonuje nasz środek ciężkości) a tym samym zyskanie cennych setnych sekundy. Odpowiednio prostując i uginając nogi możemy na serii bumps’ów jeszcze bardziej się rozpędzić. Podobnie sprawa wygląda na hopach. Dbamy o to, aby parabola naszego lotu była jak najbardziej zbliżona do linii prostej. Po najeździe na hopkę czy dropa (uskok), gdy rower ma zaraz oderwać się od ziemi, gwałtownie uginamy ręce i nogi i zamiast wybić się tłumimy skok dociskając rower do ziemi. Płaski lot znacząco zmniejsza czas przelotu. Ważne jest to także, gdy podczas zawodów, na najeździe mamy znacznie większą prędkość od tej potrzebnej do przeskoczenia hopy. Tłumiąc skok unikamy przelecenia za miejsce lądowania, co zwykle wiąże się z bardzo nieprzyjemną wywrotką. Warto więc potrenować te elementy ponieważ jedynie dobrze dopracowane, mogą zaowocować podczas zawodów.
Oczywiście w ferworze walki, gdy jadą koło nas inni zawodnicy nie zawsze mamy możliwość wyboru najlepszej drogi przejazdu. Jednak gdy stawka jest rozciągnięta możemy sporo podgonić. Kolejnym typem przeszkody jaki możemy spotkać na torach są serie garbów (ang. „bumps”). Najważniejsze jest tu uniknięcie tępych uderzeń o czoło garbu. Możemy więc (w zależności od prędkości) albo przeskoczyć całą serię na raz lub dwa, albo spróbować pokonać ją „z manuala”.
Lepsi zawodnicy pokonują całą serię garbów bez dotykania przednim kołem ziemi cały czas robiąc manuala. Pozwala to na skrócenie toru jazdy (jaki pokonuje nasz środek ciężkości) a tym samym zyskanie cennych setnych sekundy. Odpowiednio prostując i uginając nogi możemy na serii bumps’ów jeszcze bardziej się rozpędzić. Podobnie sprawa wygląda na hopach. Dbamy o to, aby parabola naszego lotu była jak najbardziej zbliżona do linii prostej. Po najeździe na hopkę czy dropa (uskok), gdy rower ma zaraz oderwać się od ziemi, gwałtownie uginamy ręce i nogi i zamiast wybić się tłumimy skok dociskając rower do ziemi. Płaski lot znacząco zmniejsza czas przelotu. Ważne jest to także, gdy podczas zawodów, na najeździe mamy znacznie większą prędkość od tej potrzebnej do przeskoczenia hopy. Tłumiąc skok unikamy przelecenia za miejsce lądowania, co zwykle wiąże się z bardzo nieprzyjemną wywrotką. Warto więc potrenować te elementy ponieważ jedynie dobrze dopracowane, mogą zaowocować podczas zawodów.
Dodano: 2006-06-30
Autor: Tekst: Paweł Waradzyn, zdjęcie: (c)flohagena.com/Red Bull Photofiles
Reklama