Test porównawczy rowerów na kołach 26'', 27,5'' i 29''
Postanowiliśmy sprawy wyjaśnić po naszemu, dokładnie i z maksymalnym obiektywizmem. Opracowaliśmy specyficzną formułę testową żeby ostatecznie porównać jak zachowują się rowery na kołach 26”, 27,5” i 29” w bezpośrednim porównaniu. W tym celu na Sony VAIO Joy Ride Fest w Kluszkowcach przygotowaliśmy specjalną trasę na której miały walczyć łeb w łeb trzy specjalnie dobrane i przygotowane rowery z podobnej półki cenowej. Ich dokładne testy przeczytacie na kolejnych stronach. Do boju postanowiliśmy wystawić liczną grupę testerów na różnym poziomie wyszkolenia i zmusić ich do maksymalnego wysiłku na krótkiej powtarzającej się trasie. W ten sposób maksymalnie wyeliminowaliśmy czynnik zmęczenia testerów, a dzięki dużej liczbie przejazdów uzyskaliśmy dane które miały w statystyczny, a nie subiektywny sposób ocenić wartość poszczególnych rozmiarów kół.
Jak się robi testy porównawcze
W tej dziedzinie mamy duże doświadczenie. Testy porównawcze robimy kilka razy w roku, a próby porównania rowerów na różnych kołach realizujemy już od 2008 roku kiedy po raz pierwszy na serio poważyliśmy się sprawdzić czy i jak bardzo różnią się rowery na kołach 26” i 29”. Wówczas wybraliśmy dwa modele z tej samej firmy, możliwie zbliżone ceną i przeznaczeniem, a następnie ruszyliśmy na podbój górskich szlaków. Efekty opublikowaliśmy w papierowej wersji, a potem ze względu na zainteresowanie także w internecie. Ilość wejść i zczytań tekstu jest ogromna choć on sam nie należy ani do łatwych, ani krótkich. Co więcej, wnioski nie są oczywiste bo jak się w 2008 okazało, bardzo dużo zależy od preferencji i gabarytów testerów. Potem jeszcze kilka razy sprawdzaliśmy rowery pod tym kątem i za każdym razem zderzaliśmy się ze ścianą. Uzyskiwane wyniki różniły się ale rozpiętość i powtarzalność była na tyle mała, że trudno było jednoznacznie odpowiedzieć czy mamy do czynienia z różnicą wynikająca z zalet i przewag testowanych sprzętów czy też mamy do czynienia z błędem statystycznym wynikającym choćby i z przypadkowych kiksów na trasie. Oczywiście tłumaczyliśmy, że mogą one zależeć właśnie od tego, że są rowery „łatwiejsze” i „trudniejsze”, ale które z nich są lepsze...? Tego typu testów przewaliło się przez media setki i żaden z rozsądnych publicystów nie posunął się w ocenie dalej niż do stwierdzenia „wydaje się, że...” ew. „niektórzy z testujących wyrazili zdanie, że być może...”. Co tu dużo mówić, publikując test Gary Fisherów w 2008 należeliśmy do bardzo wąskiego grona Polaków mających przyjemność zasiąść za sterami twentynajnera. Znakomita większość kontestowała i słała groźne listy na adres redakcji, że jak się nie uspokoimy z testowaniem dziwacznych i wstrętnych rowerów to przestaną nas czytać. Nie wiem czy rzeczywiście przestali bo sprzedaż egzemplarzowa bikeBoardu wciąż wzrasta ale jedno jest pewne: w 2013 roku hardtaile 26” są w odwrocie i importerzy raportują nam, że sprzedaż zwłaszcza drogich modeli na małych kołach spada. Niektórzy z histerycznym wręcz pogłosem raportują, że spada do zera! Zatem może wybawieniem będzie rozmiar pośredni?
Trasa i testerzy
Złożeniem testu było porównanie wyłącznie w kategoriach statystycznych. Zbiorcza ocena wszystkich przejazdów przy udziale dużej ilości testerów na tej samej trasie z pominięciem efektu zmęczenia pozwala myśleć, że uzyskaliśmy maksymalnie obiektywne wyniki. Z premedytacją wybraliśmy możliwie tanie modele żeby wykluczyć efekt „wunderwaffe” i specyficznej „osobowości” tak często spotykany w drogich sprzętach. Wykopaliśmy krótką rundę o raczej trudnym profilu. Nawroty były dość ciasne, podjazdy podobnie jak i zjazdy strome, choć krótkie. Ale żeby nie faworyzować rowerów na mniejszych kołach pętla miała nierówną, zupełnie niewyjeżdżoną, kamienistą nawierzchnię na której koła podskakiwały i ślizgały się. Każdy mógł wziąć udział w tych testach! Do Kluszkowców zaprosiliśmy chętnych i jak się okazało byliśmy na nich przygotowani.
Jako pierwsi zdecydowaliśmy się na pełną transparentność prowadzenia testów także ze względu na wielu bardzo radykalnych miłośników konkretnych rozmiarów koła ujawniających swą miłość i przywiązanie na forach i FB. Pomyśleliśmy, że gdzie jak gdzie ale tu wreszcie będą mogli bojem udowodnić przewagi ulubionego rozwiązania. Dane do porównania uzyskaliśmy na podstawie czasów uzyskanych przez testerów i testerki o różnych aspiracjach, umiejętnościach, sile i kondycji. Każdy z jadących miał na każdym rowerze pokonać naszą pętlę dwukrotnie. W praktyce okazało się, że było tych przejazdów znacznie więcej bo bicie rekordów to nasz „sport narodowy”. Wiecie jak jest, „a, bo nie wyszło, a bo mi nie chciało wpiąć (lub wypiąć), a bo mi łańcuch skoczył” itd. itp. Rekord pętli wyniósł niecałe 30 sekund ale najwolniejsze przejazdy dochodziły nawet półtorej minuty co przy długości około 250 m było sporą rozbieżnością. Ze względu na udział naszego teamu testowego pewną przewagę liczebną uzyskały wyniki osób kompetytywnych jeżdżących ponadprzeciętnie dobrze i nastawionych na ściganie. Na szczęście dołączyła też grupa osób nastawiona bardziej na rekreację i turystykę. Udział osób o bezbłędnej technice oraz tych, które dopiero ją doskonalą pozwolił uniknąć nam faworyzowania rowerów „trudnych” za to bezwzględnie szybkich.
Najciekawsze
Testerzy i testerki zaczynali od różnych rozmiarów kół w zależności od aktualnej dostępności. Ze względu na krótkość pętli wypuszczaliśmy na nią równoczesnie tylko dwie osoby. Przerwy pomiędzy kolejnymi próbami były wystarczające dla pełnego odpoczynku ponieważ do testu mieliśmy trzy rowery. Ambicja testerów wielokrotnie nas zaskakiwała bo zawsze chcieli oni poprawić wynik... a my się na to godziliśmy, jeśli kolejka nie była zbyt długa. Co więcej testerzy przyprowadzali na naszą trasę własne rowery żeby porównać czasy i różnice. To także doprowadziło do wyartykułowania ciekawych wniosków. Najkrótszy średni czas pokonania naszej pętli testerzy wygenerowali na rowerze 26” - 43,9 sek. Średnia z przejazdów rowerem 27,5” była o zaledwie pięć dziesiątych dłuższa. Zgodnie z przypuszczeniami sprint na naszej interwałowej, krętej trasie najwyższe wymagania stawiał zawodnikom na rowerze 29”. I jak się okazało średni czas przejazdu nim, okazał się dłuższy aż o dwie sekundy w porównaniu do triumfującego małego koła.
A potem spadł deszcz...
Tego nie zaplanowaliśmy, ale widocznie Opatrzność nad nami czuwa bo zesłała tyle milimetrów opadu żeby przemienić naszą fajną choć dziobatą traskę w błotniste piekło roweru. Czasy przejazdów w błocie wydłużyły się o 13, 10 i 2% (26, 27.5 i 29”) - radykalnie! O 180° zmienił się też układ w tabeli. Mówiąc dosadnie twentynajner w błocie konkretnie skopał tyłek rowerom na mniejszych kołach. Różnice pomiędzy rowerami na mniejszych kołach okazały się głębokie, ale zwróćcie uwagę na to jak zmieniły się wyniki poszczególnych rowerów w zależności od warunków. 29er pojechał tylko o 2% gorzej w błocie. 26er aż o 13%! Nie umiemy odpowiedzieć na pytanie czy lepsze czasy na trasach o łatwych nawierzchniach uzyskane klasycznym rowerem zrekompensują czas potrzebny na pokonanie nim śliskich i błotnistych odcinków.
Obiektywizm
Ale ciekawe okazało się także to co twierdzili testerzy. Zdeklarowany miłośnik rowerów 26”, tester i nasz autor Jarek Hałas był święcie przekonany, że najszybciej pojechał rowerem 26”. Na pytanie „na którym z rowerów pojechałeś najszybciej?” odpowiedział: Najłatwiej mi się pod górę jechało na 26”, najgorzej na 650. Nie wiem od czego to zależy ale najgorzej się trzymała moim zdaniem. Poprosiliśmy go zatem o komentarz do uzyskanych czasów (32,6; 31,4; 33,3). - Czyli generalnie na 650 najlepiej? Odpowiedział zaskoczony wynikami. - Kurcze, powiem szczerze, że ciężko mi się jakoś do tego odnieść. I poszedł po swój rower żeby nam i sobie udowodnić.
Wreszcie po kilku próbach swoim wylajtowanym startowym Bergamontem 26” (9,3 kg) uzyskał najlepszy czas całego testu 29,2 sek. Czego to dowodzi? Po pierwsze jak subiektywnie traktujemy odczucia z jazdy, po drugie, że choć różnice mają wartość zaledwie kilku sekund są bardzo trudne do wyrównania techniką, siłą czy nawet masą sprzętu. Przecież rowery testowe ważyły od 30 (Kellys) do 40 (Dema) procent więcej!
A propose subiektywizmu testerów: Przemek Pyrek, MTB Silesia zatwardziały twentynajnerowiec był święcie przekonany, że najszybciej pokonał dystans rowerem 29”. Zmierzone czasy wykazały 50,2; 54,1; 50,6. Dlatego już nigdy nie pytajcie o opinię kolegi na temat ich własnego roweru. Pomijając nawet tzw. „efekt pliszki” opinia, na 90%, nie będzie obiektywna.
Wnioski
Różnice pomiędzy rowerami na suchym są i zależą od wielkości koła. Mniejsze jest zrywniejsze i szybsze nie tylko w skrętach. Jednak rozpiętość wyników pomiędzy 26 i 29 wynosi 4,5% na korzyść małego koła. Za to próby w błocie dowiodły bezwzględnie, że trakcja jest najważniejsza i pokazały jak bardzo mogą różnić się wyniki na trudnej i mało przyczepnej trasie. Warto zwrócić uwagę, że wyniki z błota różnią się aż o 5,9% na niekorzyść małego koła!
Rozmiar 27,5” nie jest złotym środkiem pomiędzy 26 i 29. Test wykazał, że znacznie bliżej mu do rozmiaru 26 i jest to podobieństwo na dobre i na złe. Różnica czasów na suchym jest nieznaczna. Ale o ile 29er na suchej trasie jest wolniejszy od oponentów (o 2,8% od 27,5” i o 4,3% od 26”) nadrabia to na trudniejszej trasie z nawiązką, pozwalając znacznie skrócić czas przejazdu (o 4,6 % względem 27,5 i 5,9% względem 26 cali). Zdając sobie sprawę, że to tylko statystyka warto zwrócić uwagę, że podstawiając nasze wyniki do zadania z czwartej klasy: Jurek jedzie giga na 26”, tak samo wytrenowany Marek na tym samym dystansie startuje na twentynajnerze, jakie czasy uzyskają na mecie jeśli a/ będzie sucho, b/ spadnie deszcz? Okaże się, że Jurek ma spore szanse na zwycięstwo w tym pojedynku, pod warunkiem, że nigdzie nie natrafi na błoto. Natomiast Marek może zwyciężyć w obu przypadkach, bo w przeciwieństwie do warunków z podręczników matmy do IV klasy trasy maratonów nie są idealne.
I gdzie w tym wszystkim komfort?
Nigdzie. Temu zagadnieniu nie poświęciliśmy tym razem żadnej uwagi. Ale myślimy, że sami dacie sobie radę wyciągnąć wnioski.
Reklama